Dobiegłam do jakiegoś dużego, starego drzewa, usłyszałam stado jeleni, podbiegłam kawałek dalej i schowałam się za krzaczkiem, było ich dużo...Dość długo się im przyglądałam, jednak coś je przestraszyło, łanie i daniele zaczęły biec prosto na mnie... Zaczęłam uciekać ile miałam, siły w moich małych łapkach...Jednak musiałam się zatrzymać, ponieważ wkoło mnie były dzikie róże, gdybym w nie wskoczyła, byłabym mocno pokaleczona, ale gdybym stanęła byłoby podobnie... Skuliłam się w kłębek, bardzo chciałam żeby jakimś cudem jelenie się zatrzymały, ziemia lekko zaczęła drżeć od ich komyt, schowałam głowę w łapach... W pewnym momencie, wszystko ucichło, powoli wyjżałam zza łap i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, jelenie się nie ruszały, zatrzymały się *Czyżbym odkryła swoją pierwszą moc?* Chwilę leżałam w bezruchu, gdyż nie wiedziałam jak to zrobiłam, a może to nie ja... Jednak zeszłam im z drogi...Po kilku minutach, jelenie znów się ruszały, a ja byłam cała...
Zdziwiona podeszłam do wiewiórki, która jadła orzeszka, postanowiłam spróbować jeszcze raz, bardzo mocno się skupiłam i po kilku próbach wiewiórka się nie ruszała... Ucieszyłam się, moją pierwszą magiczną mocą... Zaczęłam próbować, czy może, to działa nie tylko na zwierzętach...Próbowałam jeszcze sporo razy...